Przejdź do głównej zawartości

Czas Ziemi przyszłości

W końcu – pomyślałem, gdy zacumowałem swoją łódź do głazu wystającego z zawalonego budynku. Nie lubiłem pływać, ale po osiągnięciu pełnoletności stało się to jednym z moich obowiązków. Irytowało mnie, że każdy na mojej stacji stawał się badaczem po ukończeniu osiemnastego roku życia. Gdybym urodził się na zachodzie Antarktydy, na przykład w stacji Nadzieja, mógłbym cieszyć się spokojem jeszcze przez kolejne dwa lata. Kiedyś marzyłem, będąc dzieckiem, o zobaczeniu Starego Świata i jego piękna. Inne kontynenty wydawały się być tak odmienne od mojego. Chciałem zobaczyć żółty piach, wysokie budynki i pozostałości po niesamowitych, często ogromnych technologiach. Miałem świadomość, że tylko na Antarktydzie mogę chodzić po podwórku bez specjalnego kombinezonu, budynki się nie zawalają, a sprzęty elektryczne działają. Mimo wszystko, pomimo niewielkiego lęku przed nieznanym, czułem także wielką chęć zobaczenia go.  Teraz, zaledwie po kilku ekspedycjach, miałem ich dosyć. Były bowiem dla mnie zbyt ciężkie. Bolało mnie to, jak dużo straciliśmy jako ludzkość, bądź inaczej – jak dużo zniszczyliśmy. Odwiedziłem kilka krajów na kilku kontynentach i smuciło mnie to, że niegdyś różniły się tak bardzo od siebie, teraz zaś wszystkie były prawie takie same. Wszędzie spotykałem ten sam obraz suchej ziemi oraz depresyjnie zniszczonych maszyn i budynków.

Kiedy pierwszy raz odwiedziłem Stary Świat, rozpłakałem się. Płynąłem tam z dużą ekscytacją i wielkimi oczekiwaniami. Tak bardzo chciałem zobaczyć to, co budowane było przez kilka tysięcy lat. Zobaczyłem jedynie to, co zostało zaprzepaszczone. Zgliszcza czegoś, co było wszystkim. Bolało mnie, że wymarło tak dużo ludzi i zwierząt. Kłuło mnie nawet to, że zniknęły te wszystkie sztuczne inteligencje, które były świadome swojej nieuniknionej klęski. Często były mądrzejsze od ludzi, informując ich, że ci doprowadzili globalne ocieplenie do tak złego stanu, że nie możliwym jest cofnięcie go.

Po zapisaniu koordynatów miejsca mojej łodzi, ruszyłem w poszukiwaniu biologicznych oraz cyfrowych oznak życia. Niestety skutki globalnego ocieplenia były na tyle druzgoczące, że zniszczeniu uległy praktycznie wszystkie technologie.

Szedłem właśnie jedną z koreańskich ulic, która według mapy z archiwów, miała mnie doprowadzić do mojego dzisiejszego głównego celu, czyli obserwatorium. Moja stacja liczyła, że na miejscu będę mógł znaleźć ważne informacje. Dodatkowo zostałem przeszkolony do wykonania badań używając dostępnych tam maszyn. Jeśli w ogóle tam będą. W porównaniu do innych krajów, tutaj ta misja miała stosunkowo dużą szansę na powodzenie ze względu na to, że azjatyckie budynki były wyjątkowo trwałe, odporne na trzęsienia ziemi. Niestety praktycznie cała Europa została zburzona przez liczne trzęsienia ziemi, huragany, tornada a nawet tsunami, których nigdy wcześniej tam nie było.

Stawiałem kroki bardzo cicho, praktycznie bezszelestnie przez piasek, który znajdował się na wszystkim oraz dzięki moim butom, które wykonane były z wyjątkowego materiału. Cały mój kombinezon swoimi zastosowaniami zadziwiał mnie i – ponownie – sprawiał że czułem smutek, wiedząc, że kiedyś nie byłby niczym wyjątkowym wśród tych wszystkich technologii, które teraz leżały martwe na ulicach. Mój strój sprawiał, że jakkolwiek mogłem tu przebywać. Przede wszystkim miał zastosowania chłodzące. Gdybym go zdjął, prawdopodobnie szybko by mnie przypiekło, niczym kurczaka, którego ludzie niegdyś jadali. Dodatkowo kombinezon chronił mnie przed promieniowaniem. Przez liczne wybuchy reaktorów jądrowych, a nawet bomb atomowych, życie tu było niemożliwe. Sama maska sprawiała, że mogłem jakkolwiek oddychać – do moich płuc nie trafiał trujący pył. Strój miał także inne potrzebne funkcje. Dzięki butom wysokoskokowym mogłem dostawać się do miejsc oddalonych nawet o pięć metrów ode mnie. Używałem także skanera, który wyłapywał wszelkie ruchy. Niestety nic tu nie wykrył – wszystko było martwe i przez specyficzny rozkład, twarde jak kamień.

Idąc szeroką ulicą uważnie przyglądałem się otaczającemu mnie światu. Na ziemi leżało mnóstwo różnorodnych technologii. Co jakiś czas musiałem skakać nad marnie poległymi robotami. Było ich całkiem dużo i – w przeciwieństwie do szczątek ludzi – można było faktycznie je zobaczyć. W jednym miejscu leżał pięciometrowy mech, który – jeśli dobrze kojarzyłem – służył do zabawy ludziom. Wchodzili do niego i walczyli stalowymi pięściami. Mechy te robione były z naprawdę mocnych materiałów, więc często znajdowało się je na ulicach.

Mijałem samochody, lecz rzadko kiedy przypominały siebie z przeszłości. Gdy oglądałem czasem stare filmy, w których ludzie podróżowali swoimi pojazdami, zwiedzając różne piękne miejsca, zazdrościłem im. Byli tak wolni, nic ich nie ograniczało. Szczególnie podobała mi się wizja turystyki we wczesnych latach dwutysięcznych. Późniejsze podróżowanie ludzi arcyszybkimi pociągami ulokowanymi pod ziemią, nie wydawało mi się aż tak atrakcyjne. Każdy mógł pojechać, gdzie chciał, bez żadnego wysiłku. Nie podobało mi się to, gdyż kojarzyło mi się ludzkim lenistwem. Czułem wstręt, gdy wyobrażałem sobie ludzi, którzy nie musieli myśleć, gdyż było od tego AI i nie musieli pracować, bo były roboty. Tak bardzo oduczyli się etapowości życia, że nie podołali w walce z globalnym ociepleniem.

Przerażało mnie, że wiele z mijanych przeze mnie maszyn służyło wyręczaniu ludzi. Mijałem roboty sprzątające, gotujące, pracujące w fabrykach lub nawet w korporacjach. Gdy zatrzymywałem się w jakimś miejscu na dłużej, zdarzało mi się znaleźć pod grubą warstwą piasku protezy. Widziałem tak dużo maszyn na ulicach, gdyż to one jako ostatnie błąkały się po miastach, gdy ludzie już wyginęli.

Jedna rzecz mnie śmieszyła. Nie było latających samochodów. Chyba największe marzenie ludzkości z przed rewolucji AI nigdy nie zostało zrealizowane. Nie rozumiałem jednak ekscytacji tym tematem, gdyż dla mnie o wiele atrakcyjniejsza wydawała się możliwość jazdy na żywym koniu.

Po stosunkowo niedługim czasie marszu, miałem już go dość. Mijałem multum domów, w których kiedyś ktoś mieszkał. Przechodziłem obok maszyn, które niegdyś myślały. Nawet patrzenie na specjalne wysepki, w których kiedyś rosły drzewa i krzewy, wzbudzało we mnie pewnego rodzaju wstręt.

Poczułem się słabo, gdy kombinezon powiedział mi, że doszedłem do miejsca docelowego. Było ono bowiem zburzone. Na miejscu zastałem grube ceglane bloki, które niegdyś tworzyły piękną kopułę. Podobno w środku znajdował się teleskop takiej jakości, że to jego użyto przy obserwacji pierwszego w historii wciągnięcia przez czarną dziurę rzeczy wysłanej z planety Ziemi. Gdy się o tym uczyłem, nie mogłem uwierzyć, że jako ludzkość poznaliśmy tak bardzo kosmos. Planetę Ziemię też poznaliśmy, ale nie na wiele się nam to zdało…

Po zastaniu na miejscu gruzów, nie zawróciłem. Wiedziałem, że pod obserwatorium powinien być ulokowany schron. Była całkiem spora szansa, że to w nim mógłbym znaleźć coś interesującego.

Włączyłem odpowiedni tryb w kombinezonie, który miał mi podpowiedzieć, jak dostać się pod ziemię. Puszczone wiązki laserów pokazały mi, które partie gruzu będę w stanie podnieść, zaś filtr termowizyjny pokazał, gdzie znajduje się wejście do schronu.

Gdy już miałem zabrać się za przewalanie ciężkich bloków, mój kombinezon zaczął głośno pikać. Okazało się, że wykrył dźwięk pod ziemią. Zrozumiałem, że w schronie jest coś lub ktoś, co wydaje jakieś odgłosy. Moje serce od razu zaczęło bić szybciej. Włączyłem tryb sytuacji wyjątkowych w kombinezonie.

Za pomocą silnych ramion przerzucałem gruz, licząc na odkrycie czegoś dużego. Ciężkie kamienie latały na boki, tworząc przy tym wielkie połacie pyłu.

W końcu zobaczyłem stalowy właz. Przyłożyłem do niego dłoń, a moja rękawica podgrzała się do ogromnej temperatury, topiąc wszystko pod nią.

Dostałem się do środka. Serce uderzało mi niezwykle szybko.

Włączyłem tryb optoelektroniczny i zacząłem przemierzać korytarz. Nic nie słyszałem, ale to kombinezon był o wiele dokładniejszy ode mnie.

Na ścianach pełno było długich pajęczyn, ale niestety nigdzie nie widziałem pająków. Poczułem zakłopotanie po sprawdzeniu, że licznik Geigera nawet tutaj pokazywał duży poziom promieniowania.

Doszedłem do sporego pomieszczenia. Było tu dużo mebli i dostrzegłem, że były one używane. Niestety bardzo dawno temu. Na jednym ze stolików zobaczyłem kubek, a w nim metalową słomkę. Obok była książka, a na okładce jaszczurka z długim, zielonym ogonem.  Chciałem podnieść książkę, lub pozostałości po niej, gdyż podejrzewałem, że ta może się rozlecieć po kontakcie ze mną, ale najpierw musiałem zobaczyć, co wydaje dźwięk dobiegający z pokoju obok. Podszedłem więc do drzwi i pociągnąłem za klamkę.

W środku ujrzałem szczątki człowieka. Zachowały się w całkiem dobrym stanie i – co najciekawsze – w konkretnej pozycji. Człowiek przed śmiercią klęczał zwrócony w stronę ściany. Wyglądał, jakby się do czegoś modlił. Od razu mój wzrok powędrował do góry.

Na ścianie ujrzałem zegar. Tykający.

Dobrze rozumiałem uczucia szkieleta.

 

Zajmijmy się TIK zanim nadejdzie TAK…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Do mojej przyszłej Miłości

  Do mojej przyszłej Miłości Świata kapitalizm mnie zabija Moja romantyczność mnie dobija Dzięki myślom o Tobie życie jakoś mija   Szczęścia poczuć nie mogę Póki Ciebie nie mam przy sobie Nie jest to toksyczna relacja Tylko w świecie bez zasad jedyna racja   Nie chcę byś umiała tańczyć By naszym priorytetem było razem być Nie chcę byś mi gotowała Uczucia co dzień wyznawała Nie chcę byś studia miała W drogie ciuchy ubierała Nie chcę byś maliny malowała Dla mnie jakkolwiek się zmieniała Nie chcę byś znała tylko mnie Do czegoś przymuszona czuła się Po prostu kochaj mnie   Chcę tęsknić gdy Cię nie ma Nie dlatego, że Cię nie ma   Będę cierpliwie czekał Będę łaskawie patrzył Nie będę zazdrościł Nie będę szukał poklasku Nie uniosę się pychą Nie dopuszczę się bezwstydu Nie będę szukał swego Nie uniosę się gniewem Nie będę pamiętał złego Nie będę cieszył się z niesprawiedliwości Będę współweselił się z...

Dlaczego aktywiści klimatyczni przyjmują radykalne postawy?

  Wstęp W obliczu narastającego kryzysu klimatycznego coraz więcej aktywistów decyduje się na radykalne środki w walce o ochronę środowiska. W tym artykule chciałbym zgłębić problem, radykalizacji aktywistów klimatycznych. Wyjaśnię, dlaczego przyjmują skrajne [1] postawy oraz, co chcą w ten sposób osiągnąć. Aby jednak zrozumieć ten temat, należy wyjaśnić, dlaczego aktywiści klimatyczni angażują się w walkę o klimat. 50 ton rocznie – tyle e-odpadów [2] produkuje rocznie człowiek (Schernikau 2020: 26). Liczba ta może budzić obawy, i to nie bez przyczyny. Takie zatruwanie planety Ziemi może skutkować wieloma negatywnymi konsekwencjami (2020:26). Nie jest to jednak jedyne zanieczyszczenie, które produkuje człowiek. Oprócz e-odpadów człowiek zatruwa Ziemię przez eksploatację chociażby produktów naftowych, węgla lub gazu (Schernikau 2020: 26). Używanie ich skutkuje emisją CO2 do atmosfery. Wspomniane przed chwilą paliwa kopalniane są główną metodą pozyskiwania energii — 80% (Schern...

Melodie z Maszyny: Jak AI Pisze Muzykę z Moich Słów

  Czy kiedykolwiek marzyliście o napisaniu piosenki, ale brakowało wam muzycznego talentu lub umiejętności? Teraz, dzięki sztucznej inteligencji, jest to w zasięgu ręki – wystarczy pomysł na tekst! Technologia rozwija się w zaskakującym tempie, a jedną z najbardziej fascynujących i kreatywnych funkcji AI stała się umiejętność tworzenia muzyki. Nie jest to już domena wyłącznie muzyków i kompozytorów. Dzięki algorytmom AI, każda osoba może napisać tekst, który – niemal jak za dotknięciem magicznej różdżki – przekształci się w melodię. Ten artykuł nie jest jednak zwykłym przeglądem nowych technologii. Jest wyjątkowy również dlatego, że sam został napisany przez sztuczną inteligencję – to pierwszy i jedyny artykuł na blogu "Czajnik" stworzony przez ChatGPT. W tym tekście znajdziecie także melodie stworzone przez AI na podstawie moich wierszy, które wcześniej opublikowałem na blogu. Zapraszam do odkrywania efektów pracy sztucznej inteligencji i wsłuchania się w dźwięki, które po...