Przejdź do głównej zawartości

Dlaczego siedzę na kaktusie?


 

„Ty i ja, wszyscy płyniemy do wodospadu. Ty chcesz płynąć na kaktusie, a ja chcę siedzieć w wygodnym fotelu. I tak czeka nas ten sam wodospad, więc po co jeszcze siedzieć na kaktusie?” – Zdzisław Beksiński.


Słowem wstępu chciałbym nakreślić pewien charakter tego tekstu. Piszę go na podstawie własnych obserwacji, które ewentualnie popieram statystykami. Są to moje przemyślenia i osobiste spostrzeżenia. Zaznaczam to, gdyż w tym artykule używam wiele uogólnień, być może niedopowiedzeń. Przykładem może być stwierdzenie, że ludzie nie są szczęśliwi. Jak podaje Ipsos w swoim badaniu z Marca 2023 roku, 58% Polaków uważa, że są szczęśliwi w swoim życiu. Już to pokazuje, że ponad połowa osób nie jest nieszczęśliwa, dodatkowo są to tylko Polacy. Polska plasuje się całkiem nisko w tych statystykach, będąc jednym z najmniej szczęśliwych narodów. Przykładowo, w Chinach aż 91% ankietowanych określiło się jako szczęśliwi. Choć smutek akurat Polaków może być ciekawym zagadnieniem, to nie będę rozwijał tego tematu – tym razem. Informuję, że często mówiąc „ludzie”, mam na myśli Polaków, może bardziej połowę Polaków, a może tak naprawdę tylko tych, których znam. Tekst ten nie jest jednak tylko „sztuką dla sztuki”. Uważam, że nadal wiele osób zmaga się z problemem, który opisuję, nawet jeśli na co dzień o nim nie myśli. Dodatkowo warto pamiętać, że według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia do 2030 roku depresja będzie najczęściej występującą chorobą na świecie. Możliwe, że tekst ten z czasem będzie coraz bardziej aktualny. Niestety…


Badanie Ipsos "Poczucie szczęścia na świecie" z marca 2023 roku.

Dlaczego jesteśmy nieszczęśliwi? Nie pytam o powody – póki co. Ale dlaczego?! Prędko wyjaśniam, skąd mój nagły atak ciężkim pytaniem. Mam na myśli to, że nieodczuwanie szczęścia w zasadzie nie ma sensu. Jest – trywialnie mówiąc – głupie. Zgodnie z teorią kaktusa i wodospadu, skoro i tak wszyscy umrzemy, to po co się smucić? Faktycznie, nie ma to za wiele sensu. Przecież mamy jedno życie, jedną szansę. Nie możemy cofać czasu, więc po co marnować go na smutek? To nie jest logiczne. Tak naprawdę, nawet jeśli w kogoś życiu dzieje się tragedia, to nadal smutek jest nielogiczny. Bo niezmiennie ma tylko jedno życie, więc po co je marnować. Jeśli ktoś wie, że umrze, to powinien się cieszyć, by ostatnie chwile były dobre. Takie patrzenie na świat jest oczywiście błędne, bo niemożliwe. Niekoniecznie też pozytywnym społecznie byłaby sytuacja, gdyby ludzie nie odczuwali smutku. Problem pojawia się wtedy, gdy ludzie smucą się nie tylko wtedy, gdy faktycznie dzieje się coś strasznego. Naturalnym jest, że człowiek cierpi w chwili, gdy dowiaduje się o śmierci kogoś, gdy czuje zawód miłosny, gdy dostaje złą ocenę w szkole. Dlaczego jednak smutek staje się emocją permanentną w życiu wielu osób? Twój bliski zmarł już kilka miesięcy temu, z dziewczyną/chłopakiem nie jesteś od miesiąca, a o ocenie zapomnisz za tydzień, więc po co uzależniać od tego swoje poczucie szczęścia? Tylko raz jesteś w tym momencie. A ten ”moment” jest istotnym – nawet jeśli niewielkim – procentem twojego życia. Czy smutek zmieni coś na lepsze? Nie. Czy jest niejakim marnowaniem czasu, czy będziemy zadowoleni z niego z perspektywy czasu? Też nie. Więc, dlaczego jesteśmy nieszczęśliwi?


Zanim zostanę zaatakowany przez jakiegoś psychologa, chcę zaznaczyć, że cała idea kaktusa i wodospadu jest abstrakcyjna, nie mówię, że nie. Jako ludzie, jesteśmy bardzo złożoną istotą. Szczerze mówiąc, nie rozumiem wielu mechanizmów, które zachodzą w umyśle człowieka, ale nie jest moim celem tłumaczenie tego naukowo. Podchodzę do tego tematu bardziej z perspektywy ”artysty” (niekoniecznie uważam się za artystę, chcę jedynie nakreślić, że moje patrzenie na świat w tym tekście odbiega od psychologicznie poprawnego) oraz aspirującego socjologa.


1. Inni mają gorzej… a inni lepiej.

Pisząc o tym, stąpam po cienkim lodzie. Chcę zaznaczyć, że daleko mi do umniejszania problemom psychicznym poprzez mówienie, że „inni mają gorzej”. Takie stwierdzenie jest problemem społecznym i trzeba go unikać. Mi chodzi bardziej o podkreślenie problemu wśród ludzi, jakim jest permanentne zamartwianiem się, niezależnie od tego, czy osoba ma dobry czy zły okres w życiu… Ludzie mają tendencję do rozczulania się nad sobą. Często skupiamy się nad tym, jak bardzo jest źle. Boli nas to, że dane dziedziny życia nie wyglądają tak, jakbyśmy chcieli. Potrafimy zamartwiać się tym, że raty kredytu są duże, przez to mamy mniej pieniędzy dla siebie. Kogoś może trapić to, że jego relacja z rodzicami nie wygląda najlepiej. Gdyby logicznie na to spojrzeć, to w zasadzie problemy te są niczym w porównaniu do sytuacji cywili, którzy chowają się bunkrach przed bombami w kraju pochłoniętym wojną. Ale, gorzej ma osoba, która walczy bronią na froncie i w każdym momencie może zostać trafiona przypadkowym nabojem. Ale, gorzej ma osoba, która także musi walczyć, ale dodatkowo jego rodzice umarli niedawno. Najgorzej? Pytanie, czy gorzej nie ma osoba, która jest sparaliżowana. Dlatego powiedzenie, że „inni mają gorzej” nie ma sensu. Dodatkowo nie wpływa to w żaden sposób na moją sytuację. Jednak, co ważne, zarówno przy pierwszym przykładzie i ostatnim, mówimy o kimś, kto cierpi. Warto dostrzec – z perspektywy na przykład osoby z kredytem – że w hierarchii powodów do cierpienia są osoby, które jeszcze bardziej nie mają powodów, a mimo wszystko czują to samo. Nasze sytuacje cały czas się zmieniają i nieustannie mamy większy lub mniejszy powód do smutku. Problem pojawia się, gdy on nie znika. Można dostrzec, że smutek czują wszyscy – ci którzy mają gorzej i ci, którzy mają lepiej. W zasadzie, to los każdego jest lepszy niż tego, który umarł. Dochodzimy tu więc do wodospadu Zdzisława Beksińskiego. Skoro wszystkich nasz los i uczucia są takie same, to po co się tym zamartwiać? Czy wyłamanie się nie będzie lepsze, czy nie będzie miało więcej sensu?


2. Efekt Whac-A-Mole

Co cię boli? Nie masz chłopaka/dziewczyny? Nie masz pieniędzy? A może twoje życie towarzyskie nie wygląda najlepiej? Nie jest to żadna reklama. Jeśli spytałbym kogoś siedzącego na kaktusie, dlaczego na niego trafił, odpowie mi, że ma powód. Cierpię, bo moje relacje z rodzicami są złe. Cierpię, bo nie odnoszę sukcesów w mojej pasji. Cierpię, bo wyrzucili mnie z pracy. Faktycznie, nie jest to nic przyjemnego. Warto jednak dostrzec, że gdyby dany problem naprawić, to człowiek wcale nie zacznie być szczęśliwy. Powstaje wówczas kolejny problem. A być może on wcale nie powstaje, tylko człowiek zaczyna go widzieć. Wygląda to trochę jak gra Whac-A-Mole, która polega na zbijaniu chomików wychodzących z ziemi. Gdy jakiś chomik wyjdzie z otworu, gracz ma zadanie uderzyć go młotkiem. W tym momencie z ziemi wyskakują kolejne chomiki. Za przykład, który pomoże nam zobrazować cały efekt, możemy wziąć dwie osoby. Pierwszą jest przeciętny Polak, możemy nazwać go Marek. Mieszka on w PRL’owskiej kamienicy z rodziną. Marek pracuje w urzędzie i zarabia wystarczająco, by móc pojechać raz do roku na wakacje nad polskie morze – ostatnio jeździ do Grecji, bo tam ”taniej”. Marek oczywiście zawsze podróżuje z rodziną: żoną i dwójką dzieci. Życie Marka jest pełne rutyny: rano żona robi mu kawę i jajecznicę, potem wiezie dzieci do szkoły, następnie sam udaje się do pracy, by później odebrać dzieci, zrobić z nimi lekcje, pooglądać telewizję i pójść spać. Marek siedzi na kaktusie, gdyż bardzo chciałby zarabiać z dziesięć razy więcej, by ludzie o nim pisali w gazetach, a dodatkowo jeszcze sypiać z modelkami. Drugą osobą, którą teraz poznamy, to Antoni, sławny muzyk. Nie ma żony ani dzieci, ale za to zarabia ogromne pieniądze. Każdy dzień Antoniego jest inny. Wczoraj akurat wstał o 12, pograł na playstation, później pojechał do restauracji na obiad z jednym z producentów muzycznych, by omówić szczegóły kontraktu, ale musiał wcześniej wyjść, gdyż paparazzi zaczęli robić mu zdjęcia. Wieczorem Antoni zabalował i dzień skończył w łóżku z fanką, która dwa lata wcześniej brała udział w Top Model. Antoni siedzi na kaktusie, gdyż ma dość sławy, nie ma co robić z pieniędzmi, brakuje mu kochającej żony oraz dzieci. Antoni chciałby być Markiem, i na odwrót. Ten bardzo prosty i stereotypowy przykład pokazuje, że w zasadzie zawsze jakaś dziedzina życia będzie niedoskonała, a my zawsze będziemy chcieli czegoś innego. Jak brakuje ci pieniędzy, to po ich uzyskaniu, będzie ci brakować bliskich. Po stworzeniu rodziny, zacznie ci brakować spokoju. Człowiek jest istotą, której zawsze coś nie pasuje. Dlatego też, skoro coś mnie irytuje, to że jakaś dziedzina mojego życia wygląda źle, to po co się tym zamartwiać, skoro nawet jej naprawienie nie sprawi, że będzie dobrze? W takim momencie powinniśmy zastosować akceptację nieidealnego losu. Polega to na pogodzeniu się z tym, że  istnieją problemy, na które nie mamy wpływu. Zaakceptowaniu tego, że występują i nauczyć się z nimi żyć, gdyż nie mamy jak ich naprawić. Oczywiście Marek i Antek w jakiś sposób mogą sterować swoją rzeczywistością. Jeśli Markowi brakuje spontaniczności w życiu, to może raz na jakiś czas robić coś nieoczywistego, szalonego. Antoni może spróbować zakończyć karierę muzyczną i spróbować zniknąć ze świata show-biznesu. Takie zachowanie byłoby logiczne. Pewnie nigdy nie udałoby mu się to stuprocentowo, wtedy więc zaakceptowałby, że jego rzeczywistość wygląda w taki sposób. Nie warto bowiem zamartwiać się czymś, na co nie mamy wpływu. Przykłady Marka i Antoniego pokazują, że nie ma najlepszego scenariusza życia. Przeciętna osoba wierzy, że bogate życie jest szczęśliwe, a bogata wierzy, że to jednak przeciętność jest piękna. Człowiek powinien skupić się, by czerpać szczęście ze swojej rzeczywistości, a nie żal z innej.


3. Priorytety…

*Wszystkie omawiane w tym fragmencie statystki pokazane są pod tym akapitem.*

Według badań CBOS’u z 2014 roku o tym „Co stanowi o udanym życiu” w pytaniu o to, co jest najbardziej potrzebne, aby życie było udane, najwięcej respondentów wskazało na takie odpowiedzi jak: zdrowie (49%), pieniądze (46%) oraz praca (29%). Znacznie mniej osób uznało, że do udanego życia jest potrzebna rodzina (22%), relacje międzyludzkie (18%), miłość (9%) lub przyjaźń (zaledwie 2%). Pokazuje nam to, że ludzie chcieliby wieść życie w zdrowiu, mając wystarczająco dużo pieniędzy oraz mając dobrą pracę. Czy nie wygląda to trochę jak chęć bycia Antonim przez wcześniej wspomnianego Marka? Według innego badania CBOS’u z 2014 „Polacy o swoim szczęściu, pechu i zadowoleniu z życia” w pytaniu, z czego zazwyczaj Pan/Pani jest zadowolony, najwięcej osób wskazało na swoje dzieci (88%), relacje z przyjaciółmi (81%) lub małżeństwo (77%). Zwykle zadowolonych ze swojej sytuacji finansowej było tylko 25% osób. Polacy uważają, że warunkiem szczęścia są pieniądze i cały czas irytuje ich to, że mają ich za mało. Z perspektywy idei kaktusa i wodospadu, jest to pewnego rodzaju błąd logiczny. Jaki sens ma dążenie do bogactwa, skoro nie daje nam to szczęścia. Czy skoro na co dzień najwięcej zadowolenia dają nam relacje międzyludzkie, rodzina, miłość, to nie na tym powinniśmy opierać swoją uwagę? Dlaczego tak głupio dajemy wplątać się w pogoń za nieszczęściem. O ile życie Marka byłoby prostsze, gdyby cieszył się dobrą kawą od kochającej żony przy której codziennie się budzi, oraz radował się z dobrych ocen dzieci. Jaki sens ma wyobrażanie sobie szczęścia, skoro jest ono dostępne tu i teraz. Oczywiście, nie chodzi też o to, by uzależniać całe swoje zadowolenie życiem od relacji z innymi ludźmi. Wtedy i one zaczną wydawać się niedoskonałe i będą nas męczyć. Warto jednak czerpać szczęście z tego, co mamy, a nie tego, co chcielibyśmy mieć. Bo tak naprawdę nigdy nie będziemy mieli tego, co chcemy. Warto jednak zaznaczyć, że ogólna chęć bogacenia się jest potrzebna społecznie. Zupełne niemyślenie o pieniądzach przez wszystkich ludzi – w obecnej rzeczywistości – nie doprowadziłoby do niczego dobrego. Być może gdyby rzeczywistość, polityka państw była inna, to faktycznie ludzie mogliby nie myśleć o pieniądzach. Jest to jednak dosyć utopijna wizja, co nie znaczy że nie powinno się do niej dążyć. Przede wszystkim warto cieszyć się z tego, co mamy, a nie smucić się z powodu tego, czego nie posiadamy.


Badanie CBOS "Co stanowi o udanym życiu" 2014r.


Badanie CBOS „Polacy o swoim szczęściu, pechu i zadowoleniu z życia” 2014r.


4. Chciwość

Niestety jesteśmy bardzo chciwi. Cały czas chcemy więcej, przez co nieustannie czegoś nam brakuje, co powoduje smutek. Najprostszym przykładem mogą być pieniądze. Pogoń za bogactwem jest mocno wyniszczająca, gdyż tych nigdy nie jest za wiele. Może ktoś powiedzieć, że po zarobieniu kilku milionów, rzuciłby angażującą pracę i zajął się innymi, bardziej wartościowymi rzeczami. Prawda jest jednak inna. Ludzie uzależniają się od zarabiania i nagle cel z kilku milionów zmienia się na kilkanaście. Ten mechanizm jest wielce zły dla nas, gdyż nigdy nie daje pełnego zadowolenia. Niezmiennie będzie można zarobić więcej. Człowiek cały czas pracuje, coraz mniej czasu poświęca rodzinie i zapomina o prawdziwych wartościach. Jeśli okaże się, że uda mu się zarobić dużo, zauważa, że w pogoni za bogactwem, stracił prawdziwie istotne elementy jego byłego życia, lecz jednocześnie nie potrafi przestać się bogacić. Choć przykład pieniędzy jest najprostszy, to problem ten dotyczy także innych sfer życia. Możemy wziąć na tapet doskonalenie się pod kątem pasji. Do naszej łódki zapełnionej ludźmi siedzącymi na kaktusach, możemy dodać jeszcze jedną osobę. Niech będzie nią Mateusz. Jest on osiemnastolatkiem, który pasjonuje się grą na gitarze. Mateusz gra w kapeli i raz na pół roku uda mu się zagrać koncert na małych wydarzeniach rockowych. Jak na swój wiek zdecydowanie jest ogromnie utalentowany i ma większe szanse na odniesienie sukcesu niż przeciętny sympatyk gry na gitarze. Dlaczego więc Mateusz siedzi na kaktusie? Chciałby on bowiem umieć więcej. Wie, że istnieją na świecie muzycy w jego wieku, którzy potrafią więcej. Dodatkowo rozumie, że w porównaniu do największych gitarzystów na świecie, jego umiejętności są znikome. Szybko możemy przypomnieć sobie o Antonim i skojarzyć, że zapewne Mateusz chce być jak on. Otóż nie. Mateusz celuje wyżej, chciałby być jak Metalica lub Red Hot Chilli Peppers. Aspiracje Mateusza (i ogólnie tego typu) są tak duże, że gdyby przełożyć to na skalę pieniędzy, chciałby być samym Billem Gate’sem. Jest jednak jakieś połączenie pomiędzy tymi osobami. Mianowicie Antoni także chciałby umieć grać jak wspomniane przed chwilą kapele, jemu także nie wystarczają obecne umiejętności. Problem ze zdobywaniem umiejętności jest taki, że zawsze możemy umieć więcej. Nigdy nie potrafimy dostatecznie dużo i na pewno moglibyśmy potrafić więcej. Wywołuje to w nas smutek i złość. Niezależnie, ile byśmy się nie doskonalili, zawsze będziemy niewystarczająco dobrzy, więc zawsze będziemy smutni. Warto cieszyć umiejętnościami, które obecnie się posiada i zwracać uwagę na każde postępy, niezależnie czy są duże, czy małe. Życie byłoby prostsze, gdyby Mateusz docenił fakt, że grał przed pięćdziesięcioma ludźmi, niż smucił się tym, że nie gra przed pięćdziesięcioma tysiącami.

 

5. Paradoks nieszczęścia.

Człowiek ma tendencję do idealizowania przeszłości. Każdy pamięta swoje lata młodości jako czas lepszy od obecnego. Wspominamy stare lata jako okres szczęśliwy, beztroski i łagodny. Idealizujemy każdą przeszłość, nawet tę niedawną. Problem jest w tym, że – zgodnie ze słowem idealizacja – przeszłość wcale nie jest szczęśliwa. Przez porównywanie jej do obecnej niedoskonałej teraźniejszości, żałośnie chcemy przenieść się do dawnych lat… Tutaj także posłużę się przykładem, by lepiej zobrazować myśl. Do tego zadania weźmiemy Marka. W wieku 17 lat zaczął on spotykać się z pewną dziewczyną. Była to typowa młodzieńcza miłość. Trwała przez trzy lata i była bardzo bogata emocjonalnie. Para spędzała ogrom czasu razem, wspólnie imprezowali, często się kochali, podróżowali, żartowali do łez i nigdy nie potrafili się rozstawać. Ostatecznie jednak się rozeszli. Marek miał spory problem rozpoczynając nową relację. Jego nowa dziewczyna była inna – spokojniejsza, odpowiedzialniejsza, chciała się szybciej ustatkować. Ostatecznie wzięli ślub. To właśnie dzięki jej cechom charakteru wychowali mądre dzieci. Marek jednak nie myśli o tym, natomiast do teraz wspomina starą miłość i zastanawia się, jak z nią wyglądałaby obecna rzeczywistość. Ma w głowie to, że wyprowadzałaby rutynę z jego życia, bo za młodu przecież podróżowali i nie chodzili spać w nocy wspólnie rozmawiając. Ktoś mógłby powiedzieć, że w zasadzie odczucia i tęsknota Marka jest zrozumiała. Problem w tym, że przedstawienie przeszłości powyżej jest błędne. Jest to opis z perspektywy Marka. Prawdziwie były to trzy lata ciągłego bólu. Marek był wtedy przeraźliwie zazdrosny, bolały go konsekwencje zaniedbywania obowiązków, czuł, że jego dziewczyna nie pasuje do niego, gdyż jest mocno ekstrawertyczna, dodatkowo jej pewne zachowania postrzegał jako patologiczne. Pod koniec związku Marek był nią zmęczony. Pomijając to, ile razy płakał. O tym jednak nie pamięta, a jeśli już to bagatelizuje problem lub uważa, że był on lepszym stanem niż obecny. Podam jeszcze jeden przykład, podobny, lecz może pomóc w zrozumieniu całości. Antoni mając dziewiętnaście lat był na swojej jednej z pierwszych randek z nową dziewczyną. Na tej randce było mu dobrze, lecz jednocześnie coś bardzo mocno go bolało. Wiedział, że niedługo czeka go wyjazd do innego miasta na studia. Patrzył na swoją dziewczynę, wiedział, że ją kocha, ale zdawał sobie sprawę z tego, że ich związek nie jest możliwy. Randka ta była dla Antoniego niezwykle ciężka. Z jednej strony chciał, by trwała, z drugiej bolało go, że trwa. Po latach Antoni wspomina ten moment jako czas idealny. Jego ówczesne negatywne emocje zanikły i pamięta on jedynie szczęście. Jakże czyste w tamtym momencie. Nie bez przyczyny nazwałem to paradoksem nieszczęścia. Sytuacje te pokazują, że człowiek w zasadzie nigdy nie jest szczęśliwyWspominamy przeszłość, czując ból i marząc, by ”kiedyś” powróciło. Prawdziwie jednak przeszłość także była bolesna. W przypadku Marka występuje poważne zagrożenie, że za paręnaście lat, gdy jego żona umrze a dzieci się wyprowadzą, będzie wspominał to, jak było mu dobrze, gdy mógł wozić dzieci do szkoły, a jego kochana żona robiła mu rano kawę i codziennie mogli budzić się obok siebie. Warto więc starać się, by obecna chwila była faktycznie szczęśliwa. By na randce być po prostu szczęśliwym. O wiele piękniejsze byłoby wspominanie prawdziwie pięknych chwil, a umiejętność ta sprawiłaby, że obecna teraźniejszość a także przyszłość, gdy staną się przeszłością, ponownie będą szczerze szczęśliwe. Wspominajmy miłe chwile, a nie lepsze. Mając to wszystko na uwadze, człowiek być może byłby bliżej osiągnięcia szczęścia życiowego.

 

Płynę łodzią i widzę, że wszyscy pasażerowie wokół mnie z jakiegoś powodu siedzą na kaktusie zamiast na wygodnych fotelach. Początkowo mnie to dziwi i zastanawiam się, czy ma to jakiś sens. Ostatecznie ulegam i ja siadam na kaktusie. Dostrzegam, że nie potrafię z niego z niego zejść. W tym momencie zauważam, że ktoś obok mnie stoi i widzi wszystkich na kaktusach. On także podejmuje decyzję. Ciężko się wyłamać.

 

6. Masochizm emocjonalny

6.1

Obecnie z jakiegoś powodu ulegamy masochizmowi emocjonalnemu. Lubimy dramatyzować i przedstawiać sytuację gorszą, niż faktycznie jest. Można to podzielić na parę podkategorii. Pierwszą jest uważanie problemu za gorszy niż faktycznie jest. Prostym przykładem może być zamartwianie się niskimi ocenami w szkole. Mateusz dostał jedynkę z matematyki w swoim liceum i tak go to zabolało, że przez cały tydzień miał popsuty humor. Nieustannie rozmyślał o tym, jak to się wydarzyło, skoro się uczył. Zaczął się zastanawiać, jak zareagują na to jego rodzice. Choć był to dopiero wrzesień, to pojawił się lęk, czy zda do następnej klasy. Nawet zaczął myśleć o tym, czy nie jest przygłupi, skoro nie potrafi nauczyć się do prostego sprawdzianu, czy poradzi sobie w życiu. Przez to wszystko Mateusz tak się zestresował pisząc poprawę, że i jej nie zdał. Dodatkowo chłopak przez ten czas nie grał w ogóle na gitarze, przez co jeszcze bardziej zaczął się zamartwiać. O ile prostsze byłoby życie nastolatka, gdyby potraktował swój problem jak zwykłe, nic nieznaczące potknięcie, machnął ręką i ewentualnie napisał na spokojnie poprawę.

6.2

Drugą podkategorią jest tworzenie problemów tam, gdzie ich nie ma. Życie człowieka biegnie sinusoidalnie. Bywają lepsze momenty oraz te gorsze. Jest to normalna kolej rzeczy. Raz na jakiś czas w życiu każdego wydarzy się jakaś straszna rzecz. Śmierć bliskiego, poważna kłótnia z chłopakiem, choroba, problemy w pracy. Smutek wtedy jest po ludzku wytłumaczalny. Na sinusoidzie szczęścia takie momenty przyjmują raczej ujemne wartości. Problem pojawia się wtedy, gdy w momentach spokojnych, raczej bliżej grzbietu fali sinuaidalnej niż jej doliny, twierdzimy, że jest źle. Czasem okresy w życiu są raczej dobre: człowiek nie choruje, w pracy jest normalnie, z nikim się nie kłóci, a pieniędzy nie brakuje. Choć na logikę w takich momentach powinniśmy czuć się przynajmniej przyzwoicie, to tego nie robimy. Przecież takie momenty są genialną szansą na to, żeby się cieszyć i najłatwiej wtedy zejść z kaktusa. A jednak nie wykorzystujemy tego. Z jakiegoś powodu wyszukujemy sobie wtedy problemy wyższe. Zamartwiamy się na przykład tym, że nasze życie związkowe się nie układa. Nagle o tym rozmyślamy, choć nic się nagle nie zmieniło. Potrafimy nagle przejmować się lękiem egzystencjonalnym. Choć nie myśleliśmy o tym od dawna, to nagle boimy się, co będzie po śmierci. Potrafimy czuć się źle, bo przyszła jesień lub zima i jest zimno i ciemno. Takie zachowanie nie za bardzo jest logiczne. Przecież jest to idealna okazja, by się radować życiem. Nawet jeśli los ludzki faktycznie wyglądałby tak, że przez połowę życia cierpi, a przez drugą się cieszy, to i tak jest lepsze niż ciągłe biedowanie.

6.3

Innym przejawem masochizmu emocjonalnego może być szukanie problemów w dobrze wychodzących sferach życia. Za przykład możemy wziąć osobę w związku. Jest to raczej szczęśliwa relacja. Nie ma przeciwskazań, żeby osoby te nie mogły być razem, dobrze się dogadują, nie kłócą się. Jest to idealna sytuacja, żeby czerpać szczęście z tej relacji. Mamy jednak tendencję do wyłapywania wszelkich problemów lub ich tworzenia. Jedna z osób w tym związku – lub obie – zaczyna szukać problemów. Zaczyna wmawiać sobie, że druga połówka może dopuszczać się do zdrady, nie jest szczera, zaniedbuje relacje lub wypaliły jej się uczucia. Nie jest to rozsądne zachowanie, gdyż może prowadzić do problemów w relacji kochających się osób lub nawet do ich rozstania. Oczywiście dzieje się tak nie tylko w związkach. Podobny mechanizm może zachodzić w relacjach przyjacielskich, rodzinnych, w pracy lub podczas nauki szkolnej albo swoich pasji.

6.4

Te wszystkie przykłady pokazują, że ludzie z jakiegoś powodu lubią skrajności. Może być im tylko bardzo dobrze lub – trochę częściej – bardzo źle. Ludzie nie potrafią funkcjonować w momentach pomiędzy. Czują się wtedy niekomfortowo. Obawiają, się, że stan ten może ulec pogorszeniu i niestety później się tak dzieje, gdyż sami do tego doprowadzają swoimi nielogicznymi działaniami. Gdy zbyt długo jest przyzwoicie w czyimś życiu, staje się to dla takiej osoby podejrzane.

6.5

Ludzie z jakiegoś powodu lubią czuć się źle. Można zauważyć, że kultura mocno idealizuje cierpienie. Od zawsze pojawiał się ten motyw w dziełach literackich. Przykładem może być Werter z powieści Goethe’go, Konrad z III części „Dziadów” Adama Mickiewicza lub Konrad Wallenrod. Oni wszyscy byli indywidualistami. Byli samotnikami, bardzo emocjonalnymi, skłonnymi do głębokich przemyśleń. Wszystkich łączyło także cierpienie. Werter cierpiał z powodu nieszczęśliwej miłości, zaś bohaterów Mickiewicza bolała sytuacja polityczna narodu. Problemy natury psychicznej są w tych dziełach tak poważne, że dwóch z nich popełniło samobójstwo. Obecnie wiele książek oraz filmów porusza ten sam problem. Przykładów jest wiele: „Sala samobójców”, „Taksówkarz”, „Joker”, Jesteś Bogiem”. Główni bohaterowie tych filmów są bardzo samotni, są pewnego rodzaju indywidualistami. Innymi niż Konrad, gdyż cechuje ich większe poczucie beznadziejności. Po przeczytaniu/obejrzeniu tych utworów, cały motyw samotności wydaje się być co najmniej intrygujący. Obecnie niektórzy lubią cierpieć, gdyż nasze życie nabiera wtedy pewnego rodzaju romantyzmu. Stajemy się głównym bohaterem, tym który czuje najwięcej. Nasze „ja” staje się najważniejszą częścią naszej rzeczywistości. Myślimy, że z jednej strony ulegamy wyciszeniu i mniej integrujemy się z ludźmi, ale z drugiej strony wydajemy się im interesujący, tajemniczy. Niekoniecznie ostatecznie tak jest. Cierpienie może wydać nam się atrakcyjne, tak samo jak wyglądało to w filmie. Ostatecznie jednak jest to nadal ból, który jedynie pielęgnujemy, zamiast się go pozbyć. Jest to niebezpieczne, gdyż może doprowadzić do przyzwyczajenie i zaakceptowania żalu.

6.6

Często mamy niepoprawną tendencję do podsycania swoich negatywnych emocji. Gdy jesteśmy w gorszej sytuacji, potrafimy robić rzeczy, które tylko pogłębią problem. Przykładem może być słuchanie smutnej muzyki podczas gorszego humoru. Robimy to, bo idealnie pasuje tego typu muzyka do takich chwil. Występuje wtedy romantyzowanie smutku, o czym powyżej. Człowiek w cięższych chwilach powinien dążyć do poprawy swojego nastroju, a nie do jego pogorszenia. Smutna muzyka potrafi doprowadzić człowieka do jeszcze cięższych emocji, często płaczu. Innym przykładem może być oglądanie zdjęć byłego partnera po rozstaniu. To także nie jest logiczne, gdyż takie działanie jedyne, co może robić, to podtrzymywać pamięć o smutku oraz ten smutek wywoływać. Lepszym rozwiązaniem byłoby usunięcie zdjęć i postaranie się o zlikwidowanie smutku.

 

Warto zaznaczyć, że niekoniecznie pozytywnie społecznie byłoby usunięcie smutku z życia ludzi. Przynajmniej obecnie, może kiedyś byłoby to możliwe. Teraz jednak smutek jest ważnym elementem świata. Determinuje nas do działania, pomaga rozróżnić, co jest dobre, a co nie, oraz pozwala przekazywać innym istotne informacje. Choć stoicki spokój byłby czymś ciekawym, to nie oznacza, że obecnie dobrze by się sprawdził. Ważne jednak, by chwile smutku faktycznie były chwilami, a nie całą podróżą do wodospadu.

 

7. Niemożność zmiany

Masochizm emocjonalny zakłada bierne zamartwianie się swoim losem oraz postrzeganie go gorszym, niż jest. Ludzie niekoniecznie świadomi są swoich faktycznych problemów. Inaczej jest w przypadku niemożności zmiany. Mechanizm ten polega na tym, że wiemy, co jest problemem w naszym życiu i chcemy zmienić obecny stan, jednak ostatecznie nie podejmujemy żadnych działań, by faktycznie tak się wydarzyło. Ludzie często dostrzegają, że coś w ich życiu nie wychodzi, przez co siedzą na kaktusie. Chcieliby się wydostać, jednak ostatecznie nie robią nic, by tak się stało. By lepiej to zobrazować, do naszego łódkowego uniwersum dodamy kolejną osobę. Będzie nią Julka, czyli dwudziestoletnia studentka. Mieszka ona z rodzicami, jej sytuacja materialna jest stabilna. Julka siedzi na kaktusie, gdyż czuje, że ucieka jej życie. Dużo imprezuje, nadużywa alkoholu i mało czasu spędza w domu. Julia czuje, że ta sytuacja nie jest dobra. Chciałaby zacząć się uczyć i dobrze zdać studia – obecnie opuszcza wiele zajęć i nie wie, czy zda. Obawia się, że może mieć w przyszłości problem ze znalezieniem pracy i chciałaby to zmienić. Dziewczyna czuje, że jej relacje z rodzicami nie są dobre. Julii nie ma cały czas w domu, a jak jest, to kłóci się na zmianę z tatą i mamą. Młoda studentka obawia się, że ci niegdyś umrą, a ona nie spędzi z nimi dostatecznie dużo czasu.  Dodatkowo jej znajomi są ludźmi wątpliwej moralności. Dziewczyna ma świadomość, że ciągną ją na dno. To wszystko bardzo boli Julkę. Czuje, że jej życie wygląda w niewłaściwy sposób oraz rozumie, jakie mogą być tego skutki. Jak widać, Julia rozumie, dlaczego siedzi na kaktusie. Pytanie, co robi, by zmienić swoją sytuację? Ostatnio Julka udała się na noc do klubu ze znajomymi. Poszła tam we czwartek, jak prawdziwy student. Wiedziała, że następnego dnia będzie miała ciężki dzień na studiach, ale po (niezbyt) licznych namowach znajomych zdecydowała się iść na miasto. Miała wcześniej wrócić, ale ostatecznie skusiła się zapalić marihuanę, co było złym połączeniem z dużą dawką alkoholu. Dziewczyna skończyła zabawy o 5 rano, wielokrotnie wymiotowała i zniszczona fizycznie wróciła domu, gdzie czekała ją kłótnia z matką. Julia nie poszła przez to na uczelnie, co skutkowało niezaliczeniem egzaminu. Julka przez cały dzień miała ogromnego ”moralniaka”. Było jej źle, że znowu się upiła, pokłóciła z mamą i zaniedbała studia. Przez kilka godzin rozmyślała nad tym, że musi się poprawić, ale… Okazało się, że w nocy obiecała koleżankom, że w piątek także pójdzie do klubu. Początkowo jej się nie chciało, lecz ostatecznie zdecydowała się pójść. Julia rozumie swoje problemy, chciałaby je zmienić, lecz ostatecznie tego nie robi. To wszystko dzieje się w kółko: robi coś złego, potem czuje się okropnie, niemoralnie, chce się zmienić, a na koniec powtarza swoje błędy. Jest to koło żalu, którego Julia nie potrafi przełamać. Julia wie, że aby naprawić swoją sytuację, powinna zerwać kontakt ze złymi znajomymi, częściej spędzać czas z rodziną, więcej się uczyć i zmienić swoje priorytety. Wie, co trzeba zrobić, by było lepiej, by była szczęśliwa, a jednak tego nie robi. Ten sam mechanizm dzieje się u nas wszystkich, być może w mniejszym stopniu. Zdajemy sobie sprawę z tego, dlaczego siedzimy na kaktusie i znamy rozwiązanie tego problemu, ale brakuje nam motywacji, by ów problem rozwiązać. By zejść z kaktusa często trzeba podjąć pewne trudności. Julia wie, że zrywając kontakt ze znajomymi, musiałaby znaleźć nowych, co niekoniecznie musi być proste i przyjemne. Jest to jednak ciężar, który warto podjąć. O wiele prostsze jest trwać w swoich problemach, jednak kończy się to co najmniej cierpieniem. Nie można przekładać momentu zerwania z problemami, gdyż czym dłużej tkwimy w tym, tym ciężej będzie nam z tym zerwać. Julia chociażby buduje swój kapitał społeczny na osobach ciągnących nas w dół, a zbudowanie go na nowo wraz z wiekiem może być coraz trudniejsze. Z czasem akceptujemy to, że ciągle powtarzamy swoje błędy. Dziecko zaraz po swojej pierwszej w życiu spowiedzi czuje, że po wypowiedzeniu słów „postanawiam poprawę”, faktycznie ma misję się zmienić. Każdy dorosły jednak często nawet już nie myśli o tym, że za każdym razem mówi księdzu te same grzechy. Jest to niebezpieczne, ponieważ może dojść do wykruszenia się chęci zmiany z koła żalu. Wtedy człowiek zostaje tylko z ciągłym wyniszczaniem się i wielkim żalem. Choć nie jest to proste, to warto podjąć działania, by zerwać z naszymi problemami.

 

Skoro tak trudne jest zejście z kaktusa, to najgorszym, co możemy zrobić, to sadzać na nim inne osoby. Powinniśmy wspomagać innych w walce z cierpieniem, a nie im przeszkadzać. Załóżmy że na łódce pełnej osób na kaktusach znalazłby się ktoś stojący, świadomy problemu siedzenia na igłach. Osoba ta pomogłaby komuś wstać, wyjaśniając jej cały problem. W tym momencie już dwie osoby starałyby się pomóc kolejnym. W końcu wszystkie kaktusy by uschły.

 

8. Akceptacja igieł

8.1

Wszyscy możemy zgodzić się, że fotel jest wygodniejszy od kaktusa. Istnieje mnóstwo powodów, dlaczego ludzie siedzą na kolczastej roślinie. Ale jest także o wiele więcej powodów, dlaczego lepiej jednak siedzieć w fotelu. Jak już w zasadzie ustaliliśmy, niełatwo jest przesiąść się z kaktusa na wygodne siedzisko. Jeśli w życiu człowieka długo trwa cierpienie lub nie potrafi poradzić sobie ze swoimi problemami, może dojść do niepożądanej sytuacji. Możemy się bowiem przyzwyczaić i zaakceptować ból, niejakie igły na kaktusie. Warto pamiętać, że nawet jak pogodzimy się z tym, że siedzimy na igłach, to dalej będą nas kłuć, dalej będą wbijać się w nasze ciało, a my cały czas będziemy czuć ból. To się nie zmieni. Nadal będzie to podróż o wiele gorsza niż na wygodnym fotelu. Może wydawać się to prostsze niż walka z problemami, ale jedynie walka da nam szansę na zejście z kaktusa. Akceptacji igieł nie można mylić z zaakceptowaniem nieidealnego losu. Nie możemy przyzwyczaić się do kolców kaktusa, gdyż one zawsze będą nas kaleczyć. Czasem jednak trzeba zaakceptować to, że jakaś dziedzina życia nie jest idealna lub sam problem, który nie wpływa na przebieg naszego życia. Nie do końca logiczne jest zamartwianie się czymś na co nie mamy wpływu, gdyż nie mamy jak naprawić problemu, a to źle oddziałuje na naszą psychikę. Takim czymś może być lęk egzystencjonalny lub rozpamiętywanie przeszłości. Nic nie poradzimy na to że umrzemy, przeszłości także nie zmienimy, więc zamiast zamartwiać się tym, logiczne jest jak najlepsze spożytkowanie życia, które jeszcze zostało przed nami. Pytanie, jak rozróżnić akceptację igieł od akceptacji nieidealnego losu? Przede wszystkim największą różnicą jest specyfikacja problemu. Przy akceptacji igieł nasze bolączki da się naprawić, możliwym jest ich zakończenie. Dodatkowo problemy te oddziałują bezpośrednio na nasze życie. Przykładem może być smutek z powodu słabych relacji z rodzeństwem. Realnie mamy na to wpływ, możemy więcej czasu poświęcać członkom rodziny, poznawać ich i im pomagać. Przy odpowiednim nakładzie sił, możemy pozbyć się danego problemu. Gdyby okazało się, że rodzeństwo nie jest skore to rozmów, nie chce naprawiać relacji i jest nie miłe, wówczas logicznie jest odpuścić. Można wtedy powiedzieć – jak Napoleon ze sławnego mema – że nic nie możemy już zrobić. Najlepiej byłoby odpuścić. Dopiero wtedy można mówić o akceptacji nieidealnego losu. Urodziliśmy się w nieidealnej rodzinie więc, pogodzę się z tym i sprawię, by nie wpływało to na moją psychikę. By mogło do tego dojść, najpierw musimy upewnić się, że stan ten nie jest zależny od nas.

8.2

Jedną ze strategii radzenia sobie z bólem jest wmówienie sobie, że jest dobrze. Nie zawsze musi to być złe, czasem faktycznie może pomóc. Charakterystyczne dla tego pojęcia jest zapomnienie o dręczących elementach życia lub przedstawienie ich w swojej głowie jako coś może nie doskonałego, ale bolącego nas mniej niż jest faktycznie. Zachowanie takie faktycznie może przynieść ulgę. Może sprawić, że na co dzień nie będzie się myśleć o złych rzeczach. Niestety przy takiej taktyce występuje wysokie prawdopodobieństwo na to, że raz na jakiś czas przypomnimy sobie o faktycznym stanie danej sytuacji, a wtedy ból może uderzyć z dwukrotną siłą. Mimo wszystko jest szansa, że poprzez wmówienie sobie, że jest dobrze, nasz stan psychiczny się poprawi. Jednak nie jest to regułą, więc najlepiej byłoby poprosić o pomoc.

 

9. Zamykanie się na pomoc

Udało nam się dojść do stwierdzenia, że często zdajemy sobie sprawę z tego, że siedzimy na kaktusie. Znamy także tego powody i chcemy to naprawić. Gdy wspominałem o „niemożności zmiany”, przedstawiłem sytuację, gdy osoba wie, co zrobić, by naprawić elementy swojego życia, lecz tego nie robi ze względu na brak motywacji i zmobilizowania się do działania. Co jeśli próbowaliśmy, ale nam nie wyszło? Lub, co jeśli jesteśmy w tak złym stanie emocjonalnym, że nie mamy sił do działania? Wiele osób decyduje się zamknąć się w sobie. Zaczyna tłumić się w nich masa negatywnych emocji. Rozwiązanie takie jest bardzo kuszące przy problemach. Najlepsze, co wtedy można zrobić, to udać się po pomoc. Już samo porozmawianie z kimś o swoich problemach może bardzo pomóc. Jednak jeśli to nie pomaga, a kolce kaktusa przebijają już naszą skórę – lub nie, można oczywiście wcześniej – dobrze udać się do specjalisty. Ważne jest to, by nie zamykać się w sobie. Jeśli poddamy się w walce z zejściem z kaktusa i nie poprosimy nikogo o pomoc, może okazać się, że wodospad jest znacznie bliżej niż się wydawało.

 

Chodzi o to, by odciąć człowieka od trafienia do innego świata przed a nie po.


Zapewne na ten temat można by było rozpisywać się na setki strony. Tym razem tego nie zrobię, ale wierzę, że przynajmniej tyle tekstu może komuś chociażby dać radość z czytania, a może komuś coś więcej? Warto zaznaczyć, że nie poruszałem takich rzeczy jak zewnętrzne czynniki, które zdecydowanie mocno wpływają na nasze samopoczucie. Swój tekst oparłem na uczuciach człowieka i mechanizmach, które zachodzą.


Chciałbym zaznaczyć, że wszystkie postacie w naszym łódkowym uniwersum są stereotypowe. Zrobiłem to całkowicie celowo, by jak najłatwiej można było zrozumieć przykłady. Chcę nadmienić także, że nie miałem na celu nikogo obrazić. Jeśli ktoś widzi siebie w danej osobie, to nie jest to coś złego, za co warto by się gniewać. Lepiej może przemyśleć, dlaczego tak jest i co można z tym zrobić?

 

W tekście tym przedstawiam problemy i mechanizmy, które zachodzą u ludzi. Wielokrotnie padły hasła, które ładnie brzmią, jak np.: „(…) sprawię, by nie wpływało to na moją psychikę”, ale niekoniecznie pomagają. Jest to oczywiście pewne uogólnienie tematu. Moim zadaniem jednak nie jest rozwiązanie, co trzeba zrobić, by wyleczyć się z bólu, ewentualnie wyjaśniam, co jest logiczne według teorii łódki i kaktusa. Od leczenia są psychologowie. Prędzej chciałem, by tekst ten ewentualnie mógł pomóc zauważyć komuś, że w jego życiu istnieją być może pewne nieprawidłowości, z którymi można coś zrobić. Wiele kwestii przedstawiam tutaj w uproszczony sposób, ale ludzka psychika nie jest prosta. Chcę to zaznaczyć, by to wybrzmiało – jeśli czujesz się źle, jeśli czujesz, że siedzisz na kaktusie, że rzeczy o których tu mówię, dotyczą ciebie, nie bój udać się do psychologa. Najlepszym co może zrobić człowiek dla siebie, jest praca nad sobą. Psychologowie są edukowani właśnie pod tym kątem, by pomóc. Obecnie jest to często powtarzane, ale to dobrze. Być może dzięki temu wiele osób zeszło z kaktusa i usiadło na fotelu. Wierzę, że ty też możesz.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Do mojej przyszłej Miłości

  Do mojej przyszłej Miłości Świata kapitalizm mnie zabija Moja romantyczność mnie dobija Dzięki myślom o Tobie życie jakoś mija   Szczęścia poczuć nie mogę Póki Ciebie nie mam przy sobie Nie jest to toksyczna relacja Tylko w świecie bez zasad jedyna racja   Nie chcę byś umiała tańczyć By naszym priorytetem było razem być Nie chcę byś mi gotowała Uczucia co dzień wyznawała Nie chcę byś studia miała W drogie ciuchy ubierała Nie chcę byś maliny malowała Dla mnie jakkolwiek się zmieniała Nie chcę byś znała tylko mnie Do czegoś przymuszona czuła się Po prostu kochaj mnie   Chcę tęsknić gdy Cię nie ma Nie dlatego, że Cię nie ma   Będę cierpliwie czekał Będę łaskawie patrzył Nie będę zazdrościł Nie będę szukał poklasku Nie uniosę się pychą Nie dopuszczę się bezwstydu Nie będę szukał swego Nie uniosę się gniewem Nie będę pamiętał złego Nie będę cieszył się z niesprawiedliwości Będę współweselił się z...

Dlaczego aktywiści klimatyczni przyjmują radykalne postawy?

  Wstęp W obliczu narastającego kryzysu klimatycznego coraz więcej aktywistów decyduje się na radykalne środki w walce o ochronę środowiska. W tym artykule chciałbym zgłębić problem, radykalizacji aktywistów klimatycznych. Wyjaśnię, dlaczego przyjmują skrajne [1] postawy oraz, co chcą w ten sposób osiągnąć. Aby jednak zrozumieć ten temat, należy wyjaśnić, dlaczego aktywiści klimatyczni angażują się w walkę o klimat. 50 ton rocznie – tyle e-odpadów [2] produkuje rocznie człowiek (Schernikau 2020: 26). Liczba ta może budzić obawy, i to nie bez przyczyny. Takie zatruwanie planety Ziemi może skutkować wieloma negatywnymi konsekwencjami (2020:26). Nie jest to jednak jedyne zanieczyszczenie, które produkuje człowiek. Oprócz e-odpadów człowiek zatruwa Ziemię przez eksploatację chociażby produktów naftowych, węgla lub gazu (Schernikau 2020: 26). Używanie ich skutkuje emisją CO2 do atmosfery. Wspomniane przed chwilą paliwa kopalniane są główną metodą pozyskiwania energii — 80% (Schern...

Melodie z Maszyny: Jak AI Pisze Muzykę z Moich Słów

  Czy kiedykolwiek marzyliście o napisaniu piosenki, ale brakowało wam muzycznego talentu lub umiejętności? Teraz, dzięki sztucznej inteligencji, jest to w zasięgu ręki – wystarczy pomysł na tekst! Technologia rozwija się w zaskakującym tempie, a jedną z najbardziej fascynujących i kreatywnych funkcji AI stała się umiejętność tworzenia muzyki. Nie jest to już domena wyłącznie muzyków i kompozytorów. Dzięki algorytmom AI, każda osoba może napisać tekst, który – niemal jak za dotknięciem magicznej różdżki – przekształci się w melodię. Ten artykuł nie jest jednak zwykłym przeglądem nowych technologii. Jest wyjątkowy również dlatego, że sam został napisany przez sztuczną inteligencję – to pierwszy i jedyny artykuł na blogu "Czajnik" stworzony przez ChatGPT. W tym tekście znajdziecie także melodie stworzone przez AI na podstawie moich wierszy, które wcześniej opublikowałem na blogu. Zapraszam do odkrywania efektów pracy sztucznej inteligencji i wsłuchania się w dźwięki, które po...