Chciałbym jak Oni
Sam chodzić po czystych równinach
Nie myśleć o tych głośnych silnikach
Skakać, by unikać gromad żab
Nie kapsli, co zgubił skromny szkrab
Umierać pięknie, tak chwalebnie
Nie jak inni – w łożu żałobnie
Wdziewać wamsy, koszule białe
Nie dresy w zasadach upadłe
Uczyć się by się doskonalić
Nie dla kartki co mogę spalić
Trzymać się zasad mej epoki
Nie jak Artur czuć posmak gorzki
Widzieć w słońcu piękność najwyższą
Nie wizję jutra najmroczniejszą
Złoto wieczora szczerze kochać
Nie za aparat szybko chwytać
Kochać miłością romantyczną
Nie współczesną, jakże skażoną
Cierpieć z powodu poważnego
Nie z błahego, tak przyziemnego
Tworzyć piękne dzieła, cenione
Nie te amatorstwem splamione
Widzieć w gwiazdach lecące ważki
Nie gwiazdę żałości, porażki
Nostalgicznie wspominać woń bzu
Nie kiełby, chleba z kapką sosu
Świergot brać za ciekawy dyskurs
Nie skupiać się jak głośny jest wóz
Kochać las po prostu, jak każdy
Nie jako mniejszość dawać rady
Pisać piórem przy świetle świecy
Nie martwić się o wzrok i plecy
Pić wino jako zdrowszą wodę
Nie tylko w taneczną sobotę
Długo i wiele podróżować
Nie samolotem szybko fruwać
Być wtedy
Komentarze
Prześlij komentarz