Nauki twoje były archetypem
szczęścia
Smutek mnie łapał kiedy
nadchodził czas wyjścia
A w głowie myśl: czy tak wygląda arkadia?
W mych oczach zawsze byłaś jak
kalokagatia
Dzięki Tobie mam chęć życia jak
Franciszek
Bo sztuką wypełniony jest mój
boski mieszek
Teraz mógłbym nawet jak Aleksy
skończyć
Bo jak Polikarp chcę jednego –
tworzyć
Ongiś w życiu mym nędznie panował
sceptycyzm
Wszystko minęło odkąd wiem co to
stoicyzm
I w końcu doszło do boskiego
odrodzenia
Dziś zwę się homo faber a mój dom
to kuźnia
Dzięki Tobie wybrałem koncept dla
mego życia
Literatura stała się podstawą
bycia
Ty sprawiłaś, że jak Skąpiec
kochał pieniądze
Ja miłuję teraz teksty swoje i cudze
Dziś racjonalnie mogę stwierdzić
żeś wybitna
Ty oświeciłaś mnie klasycznie boś
ambitna
Lekcje Twe będę z sentymentem
wspominał
Bo wśród innych nadałem im
najwyższy nominał
Jak Słowacki i Mickiewicz drogę
pokazałaś
Do wejścia na mgłę wraz z
Kordianem, i wygrałaś
Wiedz, że kocham Polskę i Boga i
Poezję
Wieszczu, widzę, czuję i
podziwiam twą wizję
Starałaś się jak Wokulski i
doceniam to
Z Tobą język polski był sielanką
jak lato
Realizmu uczyłaś, więc wiem żeś
najlepsza
I z każdym dniem ma wiara w
ludzkość się powiększa
Nauczyłaś mnie być wiernym,
młodym Polakiem
Osiągam nirwanę bez stawania się
wrakiem
Tymże wierszem uchwyciłem chwilę
ulotną
Błogą jak wschód słońca i równie
piękną
Kiedy świat zaczynał wyglądać
onirycznie
Wówczas budziłaś we mnie chęć do
pracy zręcznie
Do kabli, guzików maszyny
zasiadałem
Na postęp stawiałem, więc w
litery klikałem
W tym zniszczonym świecie jak
wojenna Warszawa
Walczyliśmy, by przywrócić poezji
prawa
Za wszystkie piękne chwile po
prostu dziękuję
Przyrzekam – książkę swą Ci
kiedyś podaruję
Komentarze
Prześlij komentarz