Chyba nawet zwolennicy partii rządzącej, którzy mają przynajmniej ogólny pogląd na sytuację dziejącą się w szkołach, zgodzą się, że nie jest tak, jak powinno być. Problemów polskiego szkolnictwa jest bez liku i niestety nie jestem w stanie ich nawet zliczyć. Uważam jednak, że fakt, iż przeszło to wszystko do porządku dziennego, nie znaczy, że nie trzeba o tym mówić.
Jestem uczniem trzeciej klasy
liceum, tak zwanym po podstawówce - pierwszym rocznikiem, którego dotknęła reforma systemu oświaty z roku 2017. Choć cały proces jeszcze trwa, to chyba już teraz jestem w stanie
stwierdzić, czy zmiana na czteroletnie liceum była decyzją poprawną. Rządzący
ogłaszając reformę, mówili, że gimnazja nie są dobrym systemem, że dzieci z
podstawówki wchodząc do gimnazjów ”psuły” się. Czy to prawda? Zapewne jest w
tym trochę racji. Nie uważam jednak, by było to tak prostolinijne, jak
nakreślali to rządzący. Faktycznie, w gimnazjach szerzyła się patologia, a
młodzież w tamtym okresie nie była specjalnie grzeczna. Jak najbardziej mogę
się z tą tezą zgodzić, lecz mogę zakwestionować, czy to coś złego.
Zapewne większość rodziców zmartwiłby fakt, że ich dziecko w wieku gimnazjalnym (12-14 lat) poznaje świat dorosłych, używek i brutalnego młodzieńczego buntu. Jest to zupełnie normalna reakcja, zarówno jak normalne jest zachowanie osób w tym wieku. Należy pamiętać, że nie tylko teraz, ale kiedyś również istniały podobne zjawiska. Jednak przeszłość zawsze pamięta się miło i odrzuca się złe wspomnienia. Jest to proces normalny społecznie i - według mnie – potrzebny.
Od
razu wytłumaczę, że dobrym nie jest fakt, że dzieci próbują używek i bawią się
w bandziorów, lecz sam proces młodzieńczego buntu. Według mojej oceny popartej
obserwacjami, stwierdzam, że ów bunt jest pewnym przejściem w dorosłość, a na
pewno ważnym jego elementem. Między innymi dlatego, że człowiek uczy się na
błędach. Gdy dana osoba zrobi X głupstw, w końcu dostrzeże, że nie warto ich
robić i tym samym nauczy się pewnych rzeczy. Warto czasem stanąć przed lustrem
i odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie głupoty robiło się w dzieciństwie i
gdzie jest się obecnie.
Według rządu gimnazja były
odpowiedzialne za zbyt wczesne zachodzenie wspominanego przeze mnie procesu.
Faktycznie, nie brzmi dobrze stwierdzenie, że gimnazja były łącznikiem
dwunastolatków z zachowaniami uważanymi za patologię. Jest w tym trochę racji,
lecz także trochę fałszu. Uważanie, że dzieci miały swoje pierwsze kontakty z
patologią w gimnazjach jest bardzo życzeniowe. Pewne zachowania, które
faktycznie pogłębiały się w gimnazjach, działy się już w podstawówkach. Jednak
była to statystyka znikoma; dzieci, które w tym wieku bawiły się patologię było
zapewne niewiele.
Do czego doprowadziło usunięcie
gimnazjów? Niesamowite, ale bardzo szybko udało się dojść do wniosku, że
usunięcie gimnazjów dało zarazem odwrotny, jak i pożądany efekt, jednak oba
niekoniecznie dobre.
Po pierwsze usunięcie gimnazjów wcale nie spowodowało, że
młodzież dopiero w późniejszym wieku zaczęła poznawać używki itp. Jak się
okazuje, to wcale nie gimnazja sprawiały, że młodzież zaczynała myśleć o
nielegalnych rzeczach, a ich wiek. Dwunastolatkowie zarówno w gimnazjach
poznawała patologię, jak i teraz w podstawówkach. Problem jest w tym, że ów
grupa zamknięta w gimnazjach była zamknięta w gimnazjach, zaś teraz żyje w
podstawówkach obok małych dzieci. Gdy parę lat temu klasy pierwsze gimnazjum
wzorowały się na patologicznych znajomych z klas trzecich, teraz
trzecioklasiści podstawówek wzorują się na patologicznych ósmoklasistach. Jest
to przykry przeskok, który odmładza wiek poznawania przez uczniów patologii.
Jedna rzecz im się udała –
czternastolatkowie teraz nie są tak dojrzali, jak czternastolatkowie kiedyś.
Niestety nie jest to pozytywna zmiana. Jak już mówiłem, jestem pierwszym
rocznikiem, który w dwudziestym pierwszym wieku zaznał smaku czteroletniego
liceum. Wielkim trudem zarówno dla nauczycieli, jak i uczniów było wejście
nowego pokolenia do szkół ponadpodstawowych. Okazało się, że brutalnie nauczeni
życia gimnazjaliści, byli o wiele dojrzalsi i bardziej zorganizowani niż
absolwenci ośmioklasowych podstawówek. Stwierdzam, że gimnazja były pewnym
łącznikiem między dzieciństwem, a dorosłością. Nauczały one odpowiedniej pracy
i przygotowywały człowieka do jeszcze cięższej w liceum. Choć obudowane w tę
przykrą otoczkę, to były ważnym elementem dorastania. W 2019 roku do szkół
ponadpodstawowych weszła chorda patologicznych dzieci, nie wiedzących nic o
życiu. Teoretycznie szkoły powinny teraz dawać rok więcej czasu przygotowań do
matury. Praktycznie wyszło inaczej, gdyż przez pierwszy rok absolwenci ośmioklasowych
podstawówek muszą nadrabiać zaległości (nie mam na myśli zaległości w
materiale) z trzyletnich gimnazjów w jeden rok. Proces ten jest zbyt
gwałtowny i zbyt obciążający dla młodzieży w tym wieku.
Możliwe, że gdyby wszystko zostało
przeprowadzone spokojnie, z pełnym przemyśleniem i przygotowaniem, obecna
sytuacja nie wyglądałaby tak, jak wygląda teraz. Pierwszy rok nauki w liceum
był ciężki nie tylko dla uczniów uczących się nauczycieli, lecz także
nauczycieli, którzy musieli nauczyć się młodszych uczniów. Możliwe, że gdyby
nauczyciele zostali specjalnie przygotowani a matura wcześniej sporządzona, nie
pisałbym tego teraz. Materiał w szkołach ponadpodstawowych został mocno
rozszerzony, przez co nauczyciele często nie pamiętają danych treści materiału,
gdyż poprzednio uczyli się ich dopiero na studiach. Temat ten wprowadza do
kolejnego problemu szkolnictwa, którym jest chęć zmniejszenia normalności
uczęszczania na studia, ale o tym wypowiem się kiedy indziej. Wracając do
głównego tematu, identycznie dzieje się w podstawówkach. Nauczyciele tam mocno
rozsiedli się w nauczaniu dzieciaków podstaw i mus nauki dwa lata starszych
młodzieńców nowego materiału okazał się być często problematyczny. Na własne
oczy widziałem, jak nauczyciele nie potrafili dotrzeć do nas (uczniów) z nauką
na egzamin ósmoklasisty. Nie uważam, by był to ich problem, a raczej całej
nieprzemyślanej reformy. Gdyby nie to, że była pisana na kolanie, aby jak
najprędzej ją wprowadzić i zdążyć przed zmianą władzy, teraz mógłbym być
zupełnie zadowolonym uczniem.
Strajki nauczycieli, zagubieni
nauczyciele podstawówek, zupełnie nowy egzamin ósmoklasisty, problem z
przystosowaniem się do nowej szkoły ponadpodstawowej, brak zrozumienia z
nauczycielami szkół ponadpodstawowych, brak znajomości formy matur, to tylko
nieliczne przykłady tego, jak rocznik 04 ma ciężko i zapewne nie będzie miał
lżej. Tysiące młodzieży zostało zgwałconych przez rząd, co zręcznie zabiera sen
z oczu każdemu, kto chciałby jakkolwiek prowadzić swoją przyszłość ze stabilnym
zawodem.
Rząd nie musiał podejmować żadnej decyzji. Uznał jednak, że będzie miał rację i podjął tą błędną, przez którą cierpią teraz tysiące osób w całej Polsce.
Chcę zaznaczyć, że mocno spłycam
znaczenie słowa ”patologia” w tym poście. Używam tego słowa, by określić pewien
zbiór zachowań uznawanych za niemoralne. Dodatkowo właśnie takiego słownictwa
używano w podstawówce, gdy dowiadywano się, że kolejna osoba sięga po używki.
Zapewne pojawi się tu jeszcze
niejeden post o szkolnictwie. Ten był moim pierwszym, wprowadzającym do mojego
stylu pisania i konstruowania myśli. Zapraszam do przedstawienia swoich przemyśleń poniżej.
Komentarze
Prześlij komentarz