W końcu – pomyślałem, gdy zacumowałem swoją łódź do głazu wystającego z zawalonego budynku. Nie lubiłem pływać, ale po osiągnięciu pełnoletności stało się to jednym z moich obowiązków. Irytowało mnie, że każdy na mojej stacji stawał się badaczem po ukończeniu osiemnastego roku życia. Gdybym urodził się na zachodzie Antarktydy, na przykład w stacji Nadzieja, mógłbym cieszyć się spokojem jeszcze przez kolejne dwa lata. Kiedyś marzyłem, będąc dzieckiem, o zobaczeniu Starego Świata i jego piękna. Inne kontynenty wydawały się być tak odmienne od mojego. Chciałem zobaczyć żółty piach, wysokie budynki i pozostałości po niesamowitych, często ogromnych technologiach. Miałem świadomość, że tylko na Antarktydzie mogę chodzić po podwórku bez specjalnego kombinezonu, budynki się nie zawalają, a sprzęty elektryczne działają. Mimo wszystko, pomimo niewielkiego lęku przed nieznanym, czułem także wielką chęć zobaczenia go. Teraz, zaledwie po kilku ekspedycjach, miałem ich dosyć. Były bowiem dla ...